Niezbyt liczna publiczność zobaczyła wczoraj na kameralnym stadionie w Turzy Śląskiej aż 10 goli, niestety aż siedem z nich zdobyli rywale naszej Unii i to zawodnicy Ślęzy Wrocław ostatecznie zwyciężyli 7:3. Eksperymenty naszego sztabu trenerskiego w defensywie niestety nie przyniosły pozytywnego efektu, o czym może świadczyć fakt, że aż sześć z ośmiu celnych strzałów wpadło do naszej bramki. Zaczęło się jednak od kuriozalnej bramki samobójczej naszego bramkarza Wiktora Gorela, któremu po podaniu od Tomasza Okulickiego odskoczyła piłka na tyle że „nabił” nią atakującego go Macieja Drzymkowskiego, ten chciał podawać do Kamila Olka, ale trafił w nogi wracającego do bramki Gorela i piłka wylądowała w siatce!!! W 6 min. mogło być już 0:2, ale Drzymkowski po ograniu debiutującego na stoperze Bartłomieja Twarkowskiego na szczęście trafił tylko w słupek. W 20 min. padł kolejny „dziwny” gol dla wrocławian, po dalekim wrzucie z autu w poprzeczkę główkował Jakub Zawadzki, dobitkę głową Olka sparował na poprzeczkę Gorel, który miał na rękach kolejną dobitkę Drzymkowskiego, ale piłka wpadła jednak do siatki. Turzanie szybko odpowiedzieli kontaktową bramką, bowiem dwie minuty później po dośrodkowaniu Killiana Benvindo strzelał Patryk Witkowski, jego uderzenie obronił nogą Kacper Kozieł, ale dobitka Daniela Szymczaka wpadła już do siatki. Wydawało się, że turzanie pójdą za ciosem, ale nic takiego nie miało miejsca, wręcz przeciwnie to goście w 32 min. podwyższyli swoje prowadzenie. Arbiter puścił grę po starciu Okulickiego z Drzymkowskim, napastnik Ślęzy po podaniu Olka wykorzystał brak w defensywie przewróconego chwilę wcześniej naszego stopera i bez problemów pokonał Gorela. W 42 min. unici znów mogli przegrywać tylko jedną bramką, bowiem po podaniu Alexisa Mendesa w znakomitej sytuacji znalazł się Dawid Chojnowski, ale z woleja trafił wprost w bramkarza Ślęzy. Ta niewykorzystana okazja mogła się bardzo szybko zemścić, bowiem w ostatniej minucie pierwszej połowy ani Okulicki, ani Twarkowski nie potrafili zatrzymać Olka, ten na szczęście trafił w nogę wychodzącego z bramki Gorela. Druga część gry zaczęła się rewelacyjnie dla unitów, bowiem po zaledwie kilkudziesięciu sekundach odrobiliśmy część strat. Mateusz Pawlak wrzucił piłkę w pole karne spod linii bocznej boiska, dopadł do niej Twarkowski i w ekwilibrystyczny sposób będąc tyłem do bramki piętą skierował ją do siatki obok zupełnie zaskoczonego golkipera Ślęzy. Radość unitów nie trwała długo, bo już w 48 min. znów przegrywali różnicą dwóch goli, po tym jak nasza defensywa nie upilnowała po centrze z rzutu rożnego Gabriela Dornellasa. Wymiana ciosów trwała nadal, po akcji Artura Klimanka po upływie kilkudziesięciu sekund mógł znów wlać nadzieje w serca turskich kibiców Szymczak, ale z 7 metrów strzelił nad poprzeczką. Później dwie dobre okazje zmarnował aktywny od momentu wejścia na boisko Klimanek, szczególnie szkoda tej z 54 minuty, kiedy to po zagraniu Szymczaka ładnie przyjął sobie piłkę, ale strzał „z powietrza” wylądował kilka centymetrów obok prawego słupka. W 64 min. po wrzucie z autu Dornellas główką „przez siebie” o mały włos nie zaskoczył Gorela, ale piłka na szczęście spadła na górną część poprzeczki i wyszła w pole. Minutę później było już jednak 2:5 po tym jak Olek z łatwością ograł Twarkowskiego, napastnik gości był przy okazji faulowany, ale zdołał jeszcze podać do Mateusza Kluzka, który z 12 metrów umieścił futbolówkę w prawym dolnym rogu naszej bramki. Festiwal strzelecki trwał nadal, w 69 min. po prostopadłym podaniu Jakuba Zawieruchy precyzyjnym strzałem popisał się Papu Mendes i turzanom pozostawało 20 minut by odrobić dwubramkową stratę. Niestety końcówka spotkania już wybitnie należała do naszych rywali, w 79 min. tuż po swoim wejściu na boisko w sytuacji sam na sam z Gorelem znalazł się Sebastian Jezierski, ale nasz bramkarz świetnie interweniował. W 90 min. nasi obrońcy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pozostawili zupełnie bez opieki Drzymkowskiego, który strzałem głową z pomocą słupka trafił do siatki. Załamani stratą bramki unici po chwili stracili kolejną, kiedy to w „okienko” z 13 metrów trafił Robert Pisarczuk. Po raz ostatni turzanie stracili w ligowym meczu siedem goli prawie 13 lat temu w wyjazdowym meczu ostatniej kolejki sezonu 2011/2012 raciborskiej A klasy z Dębem Gaszowice. Nasi piłkarze zapisali się wczoraj w historii klubu, ale raczej nie będą się tym chwalić, gdyż po raz pierwszy od 1970 roku, czyli od kiedy zaczyna się ta pisana historia Unii nie zdarzyło się, by na własnym boisku nasz zespół stracił siedem bramek. Aż do wczoraj
KS UNIA TURZA – 1 KS ŚLĘZA WROCŁAW 3:7 (1:3)
0 – 1 Wiktor Gorel 2 min. (samobójcza)
0 – 2 Maciej Drzymkowski 20 min.
1 – 2 Daniel Szymczak 22 min.
1 – 3 Maciej Drzymkowski 32 min.
2 – 3 Bartłomiej Twarkowski 46 min. asysta Mateusz Pawlak
2 – 4 Gabriel Dornellas 48 min. (głową)
2 – 5 Mateusz Kluzek 65 min.
3 – 5 Papu Diocabre Mendes 69 min. asysta Jakub Zawierucha
3 – 6 Maciej Drzymkowski 90 min. (głową)
3 – 7 Robert Pisarczuk 90+1 min.
Sędziowali: Filip Studziński (główny), Mariusz Kucia, Grzegorz Oleszkowicz (asystenci). Widzów: 50. Żółte kartki: Patryk Witkowski – Przemysław Toboła
KS UNIA TURZA: Wiktor Gorel – Mateusz Pawlak (80. Vitalii Nerukh), Bartłomiej Twarkowski, Tomasz Okulicki (46. Oleksandr Masalov), Michał Mazur – Alexis Mendes, Jakub Zawierucha, Patryk Witkowski (46. Artur Klimanek) – Daniel Szymczak (60. Simon Offei), Dawid Chojnowski (60. Papu Diocabre Mendes), Killian Benvindo. Pozostali rezerwowi: Maksymilian Cisek, Oleksii Taranenko, Kajetan Wachowicz, Szymon Nocoń. Trener: Jan Woś
1 KS ŚLĘZA WROCŁAW: Kacper Kozieł – Gabriel Dornellas, Dos Santos Kaique Oliveira (60. Błażej Jakóbczyk), Miłosz Kozik – Robert Pisarczuk (90+7. Bartosz Tyczka), Jakub Zawadzki (90+7. Błażej Bagiński), Przemysław Marcjan, Mateusz Kluzek, Przemysław Toboła (78. Jakub Jabłoński) – Kamil Olek (78. Sebastian Jezierski), Maciej Drzymkowski. Pozostali rezerwowi: Radosław Sypniewicz, Karol Chmielewski, Bullat Kirill Denisinpoika. Trener: Grzegorz Kowalski